Dobra, znowu trochę mnie poniosło z nieobecnością. Jak zawsze. No nic.
Wrzucam coś, żeby nie było pusto.
Stary rysunek, zrobiony parę dobrych miesięcy temu na jednej z lekcji angielskiego. Na pewno była to jeszcze klasa maturalna.
Dziś postanowiłam napisać coś o mnie, żeby była tu większa możliwość poznania pewnych cech mojego charakteru, które nie zawsze ujawniają się w tym, co piszę.
• Lubię mówić o sobie, lubię myśleć o sobie i zajmować się sobą. Jestem egoistką.
• Mam bardzo duży dystans zarówno do siebie, jak i do innych. Mój humor jest szyderczy. Lubię śmiać się ze wszystkiego i ze wszystkich, jednak zazwyczaj nie robię tego złośliwie.
• Jestem maksymalnie niekonfliktową osobą. Nie kłócę się nigdy. Gdy ktoś mnie obraża, ja mogę siedzieć spokojnie i dopytywać się o argumenty odnośnie stwierdzeń dotyczących mojej osobowości. Uważam, że kłótnie nie wnoszą nic dobrego, toteż kompletnie nie wdrażam ich w swoje życie i unikam jak ognia. Gdy coś idzie nie po mojej myśli, bądź mam do kogoś jakiś problem, to zawsze rozmawiam o tym na spokojnie.
• Mam w sobie wiele cech hipochondryka, jednak nie nazwałabym się taką osobą. Często wmawiam sobie choroby, bo lubię, gdy ktoś się o mnie troszczy. To brzmi niesamowicie banalnie i głupio, ale tak niestety jest XD
• W rozmowach bardzo rzadko używam słynnych "emoji". Niemal jedyną przewijającą się w moich rozmowach emotikoną jest słynne "xD" i wstawiam ją w prawie każde zdanie. Jeśli chodzi o słynne emoji, to najczęściej powtarza się u mnie symbol inwalidów. Idunno.
• Rysuję od 3 roku życia, jednak w ostatnim czasie robię to naprawdę bardzo rzadko. Ostatnio rysowałam cokolwiek na poważnie ponad miesiąc temu.
• Jeśli chodzi o rysunki, to zdecydowanie bardziej podziwiam artystów rysujących coś kompletnie własnego, wymyślonego przez nich, aniżeli ludzi rysujących portrety, bądź przerysowujących ze zdjęć. Faktycznie, jest to umiejętność szlifowana przez lata, bardzo to doceniam i podziwiam, aczkolwiek ja zwracam ogromną uwagę na kreatywność twórcy i jego własny pomysł, więc nawet, jeśli osoba pragnąca przelać na kartkę twór własnej wyobraźni nie zrobi tego technicznie tak dobrze, jak osoba umiejąca idealnie coś przerysować, to i tak jest dla mnie na wyższej pozycji. Oczywiście, jeżeli sam pomysł mi się spodoba xD
• Mam wiele fobii. Tak - fobii, a nie zwykłego strachu przed daną rzeczą. Paniczny lęk wywołują u mnie:
- szpitale,
- uczelnia i szkoły (tak - to dziwne, zdaję sobie z tego sprawę, ale często aż chce mi się płakać i dopada mnie niezwykle silny stres, gdy zaczynam o tym myśleć),
- W-F. Nauczycielka kiedyś śmiała się ze mnie, że nie potrafię zrobić skłonu, przez co później zaczęła się śmiać cała klasa, a ja, jako ośmioletni wtedy gówniak bardzo wzięłam to do siebie i od 4 klasy podstawówki unikam tego przedmiotu. Jak na złość, przez 10 lat byłam w klasie z dziewczynami jeżdżącymi na zawody z ręcznej, a mój nauczyciel był ich trenerem, przez co zazwyczaj graliśmy albo w ręczną, albo w siatkę (na zawody z siatkówki jeździły laski z równoległej klasy, z którą mieliśmy W-F), więc darcie przez nie mordy na osoby, którym coś nie wyszło było nieuniknione i tenże przedmiot od zawsze powoduje u mnie niemiłosierny stres. W szkole podstawowej i gimnazjum zdecydowanie wolałam pisać sprawdziany bez przygotowania, będąc skazana na kosę, niż iść na jedną lekcję W-Fu.
- ćmy, świerszcze i wszelkie owady latające bądź skaczące (w lecie, gdy jest ich pełno, o godzinie 20 zamykam w pokoju okna i drzwi balkonowe niezależnie od temperatury i nastawiam budzik na 3:40 w celu otworzenia ich ponownie),
- wymiotowanie (wolę się męczyć przez tydzień, niż iść raz się wyrzygać i mieć spokój),
- tabletki (nie jestem w stanie przełknąć tabletki niezależnie od jej wielkości, boję się i gardło mi się zaciska),
- cisza w miejscach publicznych pełnych ludzi. Na przykład taka sala lekcyjna. Gorączki ze stresu w czasie sprawdzianów, czy nawet zwyczajnych lekcji niewymagających przygotowania były dla mnie codziennością.
- burczenie w brzuchu w miejscach publicznych. Doprowadza mnie do ogromnej paniki, więc wrzucam w siebie jedzenie co godzinę nawet, gdy nie jestem głodna i nawet, gdybym miała źle się po tym czuć. Pamiętam, jak na próbnych testach gimnazjalnych z matmy byłam trochę głodna i w momencie, gdy poczułam, że mój brzuch zaraz zacznie marudzić, zaznaczyłam na arkuszu byle jakie odpowiedzi i oddałam kartkę, byleby szybko wyjść. Po wyjściu z sali od razu zalała mnie krew z nosa, pojawiła się gorączka i było mi niefajnie. Poprzednia fobia jest spowodowana właśnie tą.
- ciemność (do tej pory śpię z niewielkim oświetleniem w pokoju, typu lampka lub światełka)
Swego czasu strasznie bałam się również nocy. Co wieczór łapał mnie stres i trzęsłam się patrząc przez okno o godzinie 21. Nie mogłam spać, zasypiałam dopiero wtedy, gdy robiło się jasno. Miałam też ogromne lęki związane z opętaniem, z samym tematem opętania, po prostu nie można było go przy mnie poruszać. Dziwne, bo nigdy w życiu mnie to nie dotyczyło, nie miałam z tym styczności, ani nie widziałam osoby opętanej.
• Mam problemy z węchem. Często coś śmierdzi mi pleśnią, spalenizną lub gazem, gdy inni tego nie wyczuwają.
• 8 lat temu bardzo upodobałam sobie kolczyki w wardze i szłam przez okres dojrzewania z pewnością, że w przyszłości będę je mieć. I tak, podobały mi się cholernie przez 8 (!!!) lat. W tym roku jednak zdecydowałam, iż z pewnością nie będę ich robić, bo po prostu do mnie nie pasują, przeszedł mi pierdolec po bardzo długim czasie i nie chcę mieć kolczyków nigdzie na twarzy. Planuję jedynie w obojczykach. Również podobają mi się od bardzo długiego czasu, a nie będą mieć aż tak dużego wpływu na mój wygląd, w porównaniu do kolczyków na twarzy.
• Bardzo lubię kolorowe włosy. Robiłam wielokrotnie eksperymenty przy pomocy bibuły i na mojej głowie znajdował się już fiolet (4 razy całe włosy, kolor był bardzo widoczny, dodatkowo raz miałam końcówki i grzywkę), czerwień, róż, niebieski. Robiłam też płukankę z orzechów, która przyczyniła się do tego, iż moje włosy z ciemnego blondu zabarwiły się na rudo. Kolor trzymał się bardzo długo, prawie rok. Końcówki do tej pory mam dosyć rudawe. Oprócz tego moje włosy po tym "zabiegu" znacznie rzadziej się przetłuszczały, więc generalnie to polecam z całego serduszka, super sprawa. Trzeba tylko uważać z kolorem, bo włosy mogą się przyciemnić, mogą stać się rudawe, albo obrzydliwie zgniło-zielone. Miałam takie na początku u góry, ale szybko się spłukały i stały się po prostu ciemniejsze od reszty.
• Pierwszą rzeczą, jaką zauważam u płci przeciwnej (oczywiście mowa o samym wyglądzie, nie wnikając w charakter) są włosy. KOCHAM długie lub po prostu dłuższe włosy u chłopaków, to chyba najpiękniejsza rzecz na świecie. Później patrzę na twarz (głównie oczy skupiają moją uwagę), posturę, styl ubioru.
• Uwielbiam cyniczny i sarkastyczny humor.
• Niesamowicie dużo marudzę. I zdecydowanie najlepiej dogaduję się z osobami, które również posiadają tę cechę xD
• Lubię rozmawiać o jedzeniu. Serio. Jedzenie zajmuje bardzo dużą część moich myśli i moich rozmów. Co dziwne, kompletnie nie potrafię gotować. Gdy pewnego razu chciałam odsmażyć pierogi, to farsz oddzielił się od reszty. A przy mieszaniu sosu do spaghetti spaliłam dwie rękawiczki. Taka zdolna jestem.
• Jak można wywnioskować z punktu wyżej - jestem straszną niezdarą. Mogę przewrócić się wszędzie, zawsze wszystko psuję i wszystko mi się w rękach rozlatuje. Wyrwałam już rączkę z lodówki, połamałam odkurzacz do tego stopnia, że kupno nowego było koniecznością, wyłamałam ze 2 razy drzwi z zawiasów, rozwaliłam 3 razy metalowe krzesło, a gniazdka przypadkowo wyrywam notorycznie. Podrzucenie mi do pilnowania przez chwilę jakiejkolwiek rzeczy jest wyjątkowo ryzykowne.
• Nienawidzę się uczyć, nie potrafię tego robić i to jest straszne, bo jestem na studiach i mam już dwie dwóje. Kompletnie nie potrafię się za siebie wziąć, tym bardziej, że miałam 5-miesięczne wakacje.
• Jestem wieczną anemiczką. To przykre, bo chciałabym oddawać krew i chcę być dawcą szpiku.
• Mam około 173 cm wzrostu i ważę 52 kg.
• Ciężko określić, czy jestem introwertykiem, czy ekstrawertykiem. Uwielbiam samotność, ale wpływa ona na mnie znacznie bardziej destrukcyjnie, niż u innych ludzi, bo moja psychika jest niezwykle delikatna. Potrzebuję ludzi do szczęścia i przebywanie z nimi często daje mi dużo radości. Mimo to, większość czasu spędzam samotnie i izoluję się.
• Mój znak zodiaku to rak. Bardzo do mnie pasuje. Tak samo moje imię - jego znaczenie jest niemal idealnym odzwierciedleniem mojego charakteru. Polecam poczytać o zodiakach i imionach, ciekawy jest również enneagram i MBTI.
Chyba tyle na dziś.
Jest już po północy, jestem zmęczona. Na jutro mam trochę roboty, więc pewnie kładę się spać.
Dobranoc.
- Anonymous
Btw możliwe, że kiedyś będę kontynuować fakty, bo pominęłam bardzo wiele rzeczy, o których chciałam wspomnieć.
Wrzucam coś, żeby nie było pusto.
Stary rysunek, zrobiony parę dobrych miesięcy temu na jednej z lekcji angielskiego. Na pewno była to jeszcze klasa maturalna.
Dziś postanowiłam napisać coś o mnie, żeby była tu większa możliwość poznania pewnych cech mojego charakteru, które nie zawsze ujawniają się w tym, co piszę.
• Lubię mówić o sobie, lubię myśleć o sobie i zajmować się sobą. Jestem egoistką.
• Mam bardzo duży dystans zarówno do siebie, jak i do innych. Mój humor jest szyderczy. Lubię śmiać się ze wszystkiego i ze wszystkich, jednak zazwyczaj nie robię tego złośliwie.
• Jestem maksymalnie niekonfliktową osobą. Nie kłócę się nigdy. Gdy ktoś mnie obraża, ja mogę siedzieć spokojnie i dopytywać się o argumenty odnośnie stwierdzeń dotyczących mojej osobowości. Uważam, że kłótnie nie wnoszą nic dobrego, toteż kompletnie nie wdrażam ich w swoje życie i unikam jak ognia. Gdy coś idzie nie po mojej myśli, bądź mam do kogoś jakiś problem, to zawsze rozmawiam o tym na spokojnie.
• Mam w sobie wiele cech hipochondryka, jednak nie nazwałabym się taką osobą. Często wmawiam sobie choroby, bo lubię, gdy ktoś się o mnie troszczy. To brzmi niesamowicie banalnie i głupio, ale tak niestety jest XD
• W rozmowach bardzo rzadko używam słynnych "emoji". Niemal jedyną przewijającą się w moich rozmowach emotikoną jest słynne "xD" i wstawiam ją w prawie każde zdanie. Jeśli chodzi o słynne emoji, to najczęściej powtarza się u mnie symbol inwalidów. Idunno.
• Rysuję od 3 roku życia, jednak w ostatnim czasie robię to naprawdę bardzo rzadko. Ostatnio rysowałam cokolwiek na poważnie ponad miesiąc temu.
• Jeśli chodzi o rysunki, to zdecydowanie bardziej podziwiam artystów rysujących coś kompletnie własnego, wymyślonego przez nich, aniżeli ludzi rysujących portrety, bądź przerysowujących ze zdjęć. Faktycznie, jest to umiejętność szlifowana przez lata, bardzo to doceniam i podziwiam, aczkolwiek ja zwracam ogromną uwagę na kreatywność twórcy i jego własny pomysł, więc nawet, jeśli osoba pragnąca przelać na kartkę twór własnej wyobraźni nie zrobi tego technicznie tak dobrze, jak osoba umiejąca idealnie coś przerysować, to i tak jest dla mnie na wyższej pozycji. Oczywiście, jeżeli sam pomysł mi się spodoba xD
• Mam wiele fobii. Tak - fobii, a nie zwykłego strachu przed daną rzeczą. Paniczny lęk wywołują u mnie:
- szpitale,
- uczelnia i szkoły (tak - to dziwne, zdaję sobie z tego sprawę, ale często aż chce mi się płakać i dopada mnie niezwykle silny stres, gdy zaczynam o tym myśleć),
- W-F. Nauczycielka kiedyś śmiała się ze mnie, że nie potrafię zrobić skłonu, przez co później zaczęła się śmiać cała klasa, a ja, jako ośmioletni wtedy gówniak bardzo wzięłam to do siebie i od 4 klasy podstawówki unikam tego przedmiotu. Jak na złość, przez 10 lat byłam w klasie z dziewczynami jeżdżącymi na zawody z ręcznej, a mój nauczyciel był ich trenerem, przez co zazwyczaj graliśmy albo w ręczną, albo w siatkę (na zawody z siatkówki jeździły laski z równoległej klasy, z którą mieliśmy W-F), więc darcie przez nie mordy na osoby, którym coś nie wyszło było nieuniknione i tenże przedmiot od zawsze powoduje u mnie niemiłosierny stres. W szkole podstawowej i gimnazjum zdecydowanie wolałam pisać sprawdziany bez przygotowania, będąc skazana na kosę, niż iść na jedną lekcję W-Fu.
- ćmy, świerszcze i wszelkie owady latające bądź skaczące (w lecie, gdy jest ich pełno, o godzinie 20 zamykam w pokoju okna i drzwi balkonowe niezależnie od temperatury i nastawiam budzik na 3:40 w celu otworzenia ich ponownie),
- wymiotowanie (wolę się męczyć przez tydzień, niż iść raz się wyrzygać i mieć spokój),
- tabletki (nie jestem w stanie przełknąć tabletki niezależnie od jej wielkości, boję się i gardło mi się zaciska),
- cisza w miejscach publicznych pełnych ludzi. Na przykład taka sala lekcyjna. Gorączki ze stresu w czasie sprawdzianów, czy nawet zwyczajnych lekcji niewymagających przygotowania były dla mnie codziennością.
- burczenie w brzuchu w miejscach publicznych. Doprowadza mnie do ogromnej paniki, więc wrzucam w siebie jedzenie co godzinę nawet, gdy nie jestem głodna i nawet, gdybym miała źle się po tym czuć. Pamiętam, jak na próbnych testach gimnazjalnych z matmy byłam trochę głodna i w momencie, gdy poczułam, że mój brzuch zaraz zacznie marudzić, zaznaczyłam na arkuszu byle jakie odpowiedzi i oddałam kartkę, byleby szybko wyjść. Po wyjściu z sali od razu zalała mnie krew z nosa, pojawiła się gorączka i było mi niefajnie. Poprzednia fobia jest spowodowana właśnie tą.
- ciemność (do tej pory śpię z niewielkim oświetleniem w pokoju, typu lampka lub światełka)
Swego czasu strasznie bałam się również nocy. Co wieczór łapał mnie stres i trzęsłam się patrząc przez okno o godzinie 21. Nie mogłam spać, zasypiałam dopiero wtedy, gdy robiło się jasno. Miałam też ogromne lęki związane z opętaniem, z samym tematem opętania, po prostu nie można było go przy mnie poruszać. Dziwne, bo nigdy w życiu mnie to nie dotyczyło, nie miałam z tym styczności, ani nie widziałam osoby opętanej.
• Mam problemy z węchem. Często coś śmierdzi mi pleśnią, spalenizną lub gazem, gdy inni tego nie wyczuwają.
• 8 lat temu bardzo upodobałam sobie kolczyki w wardze i szłam przez okres dojrzewania z pewnością, że w przyszłości będę je mieć. I tak, podobały mi się cholernie przez 8 (!!!) lat. W tym roku jednak zdecydowałam, iż z pewnością nie będę ich robić, bo po prostu do mnie nie pasują, przeszedł mi pierdolec po bardzo długim czasie i nie chcę mieć kolczyków nigdzie na twarzy. Planuję jedynie w obojczykach. Również podobają mi się od bardzo długiego czasu, a nie będą mieć aż tak dużego wpływu na mój wygląd, w porównaniu do kolczyków na twarzy.
• Bardzo lubię kolorowe włosy. Robiłam wielokrotnie eksperymenty przy pomocy bibuły i na mojej głowie znajdował się już fiolet (4 razy całe włosy, kolor był bardzo widoczny, dodatkowo raz miałam końcówki i grzywkę), czerwień, róż, niebieski. Robiłam też płukankę z orzechów, która przyczyniła się do tego, iż moje włosy z ciemnego blondu zabarwiły się na rudo. Kolor trzymał się bardzo długo, prawie rok. Końcówki do tej pory mam dosyć rudawe. Oprócz tego moje włosy po tym "zabiegu" znacznie rzadziej się przetłuszczały, więc generalnie to polecam z całego serduszka, super sprawa. Trzeba tylko uważać z kolorem, bo włosy mogą się przyciemnić, mogą stać się rudawe, albo obrzydliwie zgniło-zielone. Miałam takie na początku u góry, ale szybko się spłukały i stały się po prostu ciemniejsze od reszty.
• Pierwszą rzeczą, jaką zauważam u płci przeciwnej (oczywiście mowa o samym wyglądzie, nie wnikając w charakter) są włosy. KOCHAM długie lub po prostu dłuższe włosy u chłopaków, to chyba najpiękniejsza rzecz na świecie. Później patrzę na twarz (głównie oczy skupiają moją uwagę), posturę, styl ubioru.
• Uwielbiam cyniczny i sarkastyczny humor.
• Niesamowicie dużo marudzę. I zdecydowanie najlepiej dogaduję się z osobami, które również posiadają tę cechę xD
• Lubię rozmawiać o jedzeniu. Serio. Jedzenie zajmuje bardzo dużą część moich myśli i moich rozmów. Co dziwne, kompletnie nie potrafię gotować. Gdy pewnego razu chciałam odsmażyć pierogi, to farsz oddzielił się od reszty. A przy mieszaniu sosu do spaghetti spaliłam dwie rękawiczki. Taka zdolna jestem.
• Jak można wywnioskować z punktu wyżej - jestem straszną niezdarą. Mogę przewrócić się wszędzie, zawsze wszystko psuję i wszystko mi się w rękach rozlatuje. Wyrwałam już rączkę z lodówki, połamałam odkurzacz do tego stopnia, że kupno nowego było koniecznością, wyłamałam ze 2 razy drzwi z zawiasów, rozwaliłam 3 razy metalowe krzesło, a gniazdka przypadkowo wyrywam notorycznie. Podrzucenie mi do pilnowania przez chwilę jakiejkolwiek rzeczy jest wyjątkowo ryzykowne.
• Nienawidzę się uczyć, nie potrafię tego robić i to jest straszne, bo jestem na studiach i mam już dwie dwóje. Kompletnie nie potrafię się za siebie wziąć, tym bardziej, że miałam 5-miesięczne wakacje.
• Jestem wieczną anemiczką. To przykre, bo chciałabym oddawać krew i chcę być dawcą szpiku.
• Mam około 173 cm wzrostu i ważę 52 kg.
• Ciężko określić, czy jestem introwertykiem, czy ekstrawertykiem. Uwielbiam samotność, ale wpływa ona na mnie znacznie bardziej destrukcyjnie, niż u innych ludzi, bo moja psychika jest niezwykle delikatna. Potrzebuję ludzi do szczęścia i przebywanie z nimi często daje mi dużo radości. Mimo to, większość czasu spędzam samotnie i izoluję się.
• Mój znak zodiaku to rak. Bardzo do mnie pasuje. Tak samo moje imię - jego znaczenie jest niemal idealnym odzwierciedleniem mojego charakteru. Polecam poczytać o zodiakach i imionach, ciekawy jest również enneagram i MBTI.
Chyba tyle na dziś.
Jest już po północy, jestem zmęczona. Na jutro mam trochę roboty, więc pewnie kładę się spać.
Dobranoc.
- Anonymous
Btw możliwe, że kiedyś będę kontynuować fakty, bo pominęłam bardzo wiele rzeczy, o których chciałam wspomnieć.